Zaczęło się od Fabryki Amunicji Nr 2 w Dąbrowie Bór
Nowo powstające fabryki COP-u budowane były głównie na zasadzie umów zawieranych przez państwo z różnymi firmami państwowymi, półpaństwowymi i prywatnymi. Umowa na budowę fabryki koło Kraśnika zawarta została przez MINISTERSTWO SPRAW WOJSKOWYCH z koncernem państwowym o nazwie PAŃSTWOWA WYTWÓRNIA UZBROJENIA (PWU). Ministerstwo było równocześnie kredytodawcą tej inwestycji, której koszt miał wynieść około 80 mln złotych (według kursu z 1937 r.). czytaj dalej…
Poprawa sytuacji ekonomicznej w kraju, pogorszenie się sytuacji politycznej i możliwości uzyskania pożyczki w wysokości ponad 2 mld franków stwarzały nowe możliwości rozwoju. W latach 1935-36 trwały prace w Ministerstwie Spraw Wojskowych i Sztabie Generalnym nad 6 letnim planem rozwoju sił zbrojnych. Analizy wykazały duże zacofanie w uzbrojeniu w stosunku do państw zachodnich. Produkcja wojskowa i zapasy mogły wystarczyć tylko na 6 miesięcy wojny. Tylko w produkcji amunicji karabinowej polskie fabryki były w stanie zapewnić 70 % potrzeb, przy amunicji artyleryjskiej od 40 do 17 %. czytaj dalej…
Załoga Fabryki Amunicji i inwestycje towarzyszące
Fabryka, to nie tylko budynki, maszyny i urządzenia, ale przede wszystkim jej załoga. Inżynierowie zatrudnieni tu przed wojną opowiadali po jej zakończeniu, iż docelowe zatrudnienie w zakładzie miało wynieść 5 tys. pracowników. Wielkość tę można uznać za prawdopodobną, gdyż odpowiadałaby jej powierzchnia produkcyjna wybudowanych już hal i innych budynków fabrycznych. Ci sami informatorzy wielkość zatrudnienia na dzień wybuchu wojny szacowali na około 3 tys. osób. Szacunek ten wydaje się jednak zawyżony, zwłaszcza w zestawieniu z informacją ówczesnego pracownika biura najmu, a obecnie emerytowanego lekarza medycyny Eliasza Mazika, który wielkość zatrudnienia tuż przed wybuchem wojny ocenia na około jeden tysiąc osób. czytaj dalej…
Los fabryki i osiedla w okresie okupacji
W pierwszym tygodniu wojny, tj. 6 września 1939 r., budowa fabryki i osiedla została przerwana. Rozpoczęła się akcja ewakuacyjna. Nie rozpakowane jeszcze maszyny i wiele zerwanych z fundamentów załadowano na wagony i w czterech transportach wysłano w kierunku Krzemieńca. Ludzie zatrudnieni przy załadunku w powojennych opowiadaniach szacowali, że zdołano wyekspediować z fabryki około połowę posiadanych przez nią maszyn. Dokąd dotarły transporty z maszynami dokładnie nie wiadomo. Ewakuację przerwano 13 lub 14 września, a dyrekcja z niewielką grupą pracowników wyjechała do Krzemieńca na Wołyniu. Przed wyjazdem dyrekcji znaczna część pracowników fabryki otrzymała odprawę finansową w wysokości trzymiesięcznych poborów. czytaj dalej…