(Życie FŁT wydanie specjalne 15-30 kwietnia 1984r.)
Fabryka, to nie tylko budynki, maszyny i urządzenia, ale przede wszystkim jej załoga. Inżynierowie zatrudnieni tu przed wojną opowiadali po jej zakończeniu, iż docelowe zatrudnienie w zakładzie miało wynieść 5 tys. pracowników. Wielkość tę można uznać za prawdopodobną, gdyż odpowiadałaby jej powierzchnia produkcyjna wybudowanych już hal i innych budynków fabrycznych. Ci sami informatorzy wielkość zatrudnienia na dzień wybuchu wojny szacowali na około 3 tys. osób. Szacunek ten wydaje się jednak zawyżony, zwłaszcza w zestawieniu z informacją ówczesnego pracownika biura najmu, a obecnie emerytowanego lekarza medycyny Eliasza Mazika, który wielkość zatrudnienia tuż przed wybuchem wojny ocenia na około jeden tysiąc osób.
W ostatnich tygodniach przed wybuchem wojny prowadzony był masowy nabór pracowników do fabryki. Do biura najmu napływało wiele podań o przyjęcie do pracy. O kolejności przyjęć decydowała fachowość i rekomendacje (mogły one być z wojska, gminy, parafii itp). Przedwojenna załoga rekrutowała się spośród ludzi będących już wcześniej pracownikami innych zakładów podległych PWU, głównie ze Skarżyska, Radomia wytypowanych pracowników budowlanej firmy Rudzkich i firmy uruchamiającej elektrociepłownię. Ale najliczniejsza jej część wywodziła się spośród mieszkańców okolicznych miejscowości. Młodzież z okolicy miała możliwość uczyć się zawodu w gimnazjum me-chanicznym lub na kursach, co do których nie ma jednak konkretnych informacji.
Fachowców wysokiej klasy przyciągały z bardziej uprzemysłiownych rejonów Polski wysokie zarobki i perspektywa otrzymania mieszkania w przyfabrycznym osiedlu. Część z nich oddelegowanych było tu służbowo. Na temat wysokości zarobków w przedwojennej fabryce krąży wiele mitów. Według opowiadań, w tym wielu przesadzonych, można wyrobić sobie pogląd, że realna średnia płaca była jednak realnie wyższa, niż w obecnej FŁT. Natomiast według znanych indywidualnych wynagrodzeń można określić, że rozpiętość płac pomiędzy najniżej i najwyżej zarabiającymi wynosiła jak 1 do 15. Najbardziej uprzywilejowani płacowo byli pracownicy inżynieryjno-techniczni oraz fachowcy zatrudnieni w narzędziowni i w wydziale ruchu (mechanicznym i energetycznym).
Mówiąc o przedwojennym okresie historii fabryki należy podać — choćby dla ciągłości personalnej — nazwiska ludzi z kierownictwa zakładu, a przynajmniej te znane spośród kadry inżynieryjno-technicznej i załogi. I tak: dyrektorem naczelnym Fabryki Amunicji Nr 2 w Dąbrowie Bór był inż. Gutkowski, dyrektorem technicznym — inż. Gokieli, dyrektorem produkcji — inż. Tyszko, dyrektorem administracyjnym — Karsz, szefem ruchu — inż. W. Ostrowski (pełnił też funkcję nadzorczą nad inwestycjami), głównym księgowym — Hentel, kierownikiem działu gospodarczego — inż. Siennicki, kierownikiem biura najmu — Thiel, kierownikiem działu zapalników — inż. Cygański, zastępcą kierownika jednego z działów produkcyjnych i dyrektorem Gimnazjum Mechanicznego — inż. R. Zwoliński.
Ponadto z fabryką tego okresu wiążą się takie nazwiska, jak: inż. Białkowski, inż. Bogacz, inż. Kizler, inż. Łada, inż. Madej, inż. Nowakowski (zginął 2 września 1939 roku w czasie bombardowania zakładu), inż. A. Piłko (metalurg), inż. Piotrowski (zginął w wypadku na terenie zakładu), inż. Zlatoński, inż. Żubrański i lekarz medycyny Kozak (lekarz zakładowy). Wielu ludzi zatrudnionych w fabryce przed wojną było jej pracownikami również po 1948 roku. Między innymi byli wśród nich: Marian Mizerski, Józef Starachowski, Aleksander Rychter, Zygmunt Szlakiewicz, Tadeusz Borkiewicz.
Od września 1938 roku istniało Prywatne 3-letnie Gimnazjum Mechaniczne Państwowych Wytwórni Uzbrojenia przy Fabryce Amunicji nr 2 w Dąbrowie Bór (nazwa wg pieczątki na świadectwie Wacława Gryczki, ówcześnie ucznia klasy I b). Gimnazjum to mieściło się tymczasowo przy ul. Kościuszki w Kraśniku i w roku szkolnym 1938/39 prowadziło dwie klasy pierwsze. Dokonało ono również naboru uczniów do klas pierwszych na rok 1939/40. Szkoła ta nie zdążyła przenieść się do fabryki przed wybuchem wojny.
Elita pracownicza, w tym większość kadry inżynieryjno-technicznej, mieszkała w Kraśniku i Urzędowie. Ich zakwaterowanie w prywatnych mieszkaniach refundowane było przez fabrykę. Fabryka również organizowała dojazdy tych pracowników do zakładu kilkoma własnymi autobusami. Dojazd do pracy odbywał się ponadto autobusami prywatnej firmy samochodowej utrzymującej regularną komunikację między Kraśnikiem a Urzędowem oraz wynajmowanymi kilkoma wozami konnymi.
Natomiast tzw. pracownicy miejscowi, czyli zamieszkali w Kraśniku oraz w bliższych i dalszych okolicznych miejscowościach, docierali do pracy pieszo lub rowerami, często z odległości 20 km.
Na warunki socjalne stwarzane przez fabrykę składała się również stołówka pracownicza, mieszcząca się w nieistniejącym już baraku nr 15 prowadzona przez prywatnego właściciela E. Rydza. Oprócz załogi fabryki na jej terenie i w pobliżu zatrudnionych było wielu pracowników firm budowlanych. Wprawdzie stan zatrudnienia w firmach był bardzo zmienny, ale tuż przed wojną — w II kwartale 1939 roku — był szczytowy i wynosił około 7 tys. pracowników.
Oprócz fabryki firmy te prowadziły takie budowy, jak: bocznica kolejowa, osiedle mieszkalne, magazyn paliw oraz magazyny przy stacji kolejowej Kraśnik. Zarobki osiągane przez pracowników firm budowlanych były jednak nieco niższe niż pracowników fabryki. W grupie tej również najwięcej zarabiali pracownicy kwalifikowani, jak spawacze, zbrojarze, murarze, najmniej zaś tzw. „łopaciarze”. mimo iż przerzucali ręcznie olbrzymie ilości ziemi, bo koparek wtedy nie było.
W miejscu obecnego ogrodu „Marzenie” stało sześć baraków — hoteli robotniczych, własność Wojewódzkiego Funduszu Pracy (w przybliżeniu odpowiednik obecnego Urzędu Zatrudnienia). Delegatem tegoż Funduszu, a jednocześnie kierownikiem stołówki w tych hotelach, był nieżyjący już Wacław Przybyła. Mieszkańcami byli zarówno pracownicy fabryki, jak i firm budowlanych. W czasie okupacji baraki te Niemcy przewieźli do Janowa Lubelskiego.
Niemal równolegle, z budową fabryki rozpoczęta została budowa osiedla mieszkalnego Dąbrowa Bór, poczynając od dokonania w 1937 r. pomiarów terenu. Wiosną 1938 r. rozpoczęto budowę sieci wodno-kanalizacyjnej i inne prace przygotowawcze, między innymi wykonano prowizoryczne ogrodzenie terenu budowy.
Jesienią 1938 roku na plac budowy doprowadzony był tor kolejowy. Jego trasa biegła równolegle do obecnych ulic Langego i Lenina, a kończyła się w miejscu dzisiejszego skwerku naprzeciwko Domu Kultury (przed budynkiem mieszkalnym przy dzisiejszej ul. Lenina 15). Linia kolejowa umożliwiała masowy transport materiałów budowlanych i podjęcie właściwej budowy.
Według założeń osiedle Dąbrowa Bór przewidywane było dla 6 tys. mieszkańców. Do wybuchu wojny rozpoczęto i w różnym stopniu zaawansowano budowę 45 budynków, w tym 39 mieszkalnych i 6 ogólnej użyteczności. Na dzień przerwania prac budowlanych (6 września 1939 r.) kilka budynków mieszkalnych było już wykończonych, większość była w stanie wykańczania wnętrz, a tylko trzy lub cztery nie miały jeszcze dachu.
Wspomniane 45 budynków nie stanowiły jeszcze całego osiedla, gdyz zawierały-zaledwie około 570 mieszkań, a układ zbudowanej wcześniej sieci wodno-kanalizacyjnej wyraźnie świadczył o istnieniu planu dalszej zabudowy. Metraż i standard mieszkań w poszczególnych budynkach był bardzo zróżnicowany. Ogólnie można by wymienić następujące rodzaje budowanych mieszkań: kawalerka, jeden pokój z kuchnią, dwa pokoje z kuchnią, dwa pokoje z kuchnią i łazienką oraz trzy pokoje z kuchnią, łazienką i spiżarką.
Wybudowane zostały również trzy indywidualne jednopiętrowe budynki mieszkalne, tzw. dyrektorki” jako że zamieszkiwać je mieli dyrektorzy fabryki.
Wszystkie rodzaje mieszkań posiadały bieżącą wodę, kanalizację i ubikacje oraz instalację elektryczną. Ogrzewane były piecami węglowymi. Do dyspozycji mieszkańców lokali bez łazienek przeznaczone, były łazienki i pralnie wspólnego użytku, zlokalizowane w piwnicach (jedna łazienka i jedna pralnia na klatkę schodową). Jedno i dwupokojowe mieszkanie bez łazienek miały bardzo niefunkcjonalny rozkład.
Z sześciu budynków niemieszkalnych jeden miał być „kasynem robotniczym”. Obecnie w budynku tvm mieści się Dom Kultury. Drugi, to obecna Szkoła Podstawowa nr 5 przed wojną przeznaczony na hotel. Trzeci przeznaczony był na sklepy. Przybywający tu po wojnie mieszkańcy nazwali go „smoluchem”. gdyż był okopcony, a ponadto miał zacieki ze smoły. Czwarty i piąty budowane były na dużą przychodnię zdrowia (poliklinika). Obecnie mieści się w nich szpital. Szósty budowany obok mieścić miał łaźnię i pralnię miejską. Obecnie jest to budynek Przychodni Rejonowej w dzielnicy fabrycznej Kraśnika.
Ogólnie o budowie osiedla i fabryki można powiedzieć, że budowano je bardzo szybko i bardzo starannie. Nadzór budowlany PWU nie dopuszczał do budowy materiałów złej jakości. Zdarzały się przypadki zwracania dostawcom całych wagonów cementu, bo próbki z niego wykonane nie miały właściwej wytrzymałości. Bywało też, że firma budowlana musiała rozbierać duży fragment ściany, gdy nadzór dopatrzył się błędów w kładzeniu cegły.
Ludzie zatrudnieni na wszystkich stanowiskach musieli pracować dobrze, bo w przeciwnym razie łatwo mogli stracić pracę, a ponowne jej uzyskanie nie było już sprawą prostą. Na zwalniające się jedno miejsce pracy oczekiwało za bramą wielu kandydatów.
Budowa fabryki koło Kraśnika wiele zmieniła w życiu lokalnej społeczności. Wielu ludziom przyniosło to zarobki, zaznaczać się zaczęło systematyczne ożywienie gospodarcze. Zwiększyły się zakupy artykułów przemysłowych, zwłaszcza rowerów i odzieży, zaczęły więc powstawać nowe sklepy. Pojawiły się liczne jadłodajnie. Co zasobniejsi wznosili nowe domy mieszkalne, bo przybysze dobrze płacili za kwatery. Nawet w okolicznych szkołach wiejskich wzrosła ilość uczniów w starszych klasach, gdyż fabryka przy przyjęciu do pracy żądała świadectwa ukończenia szkoły podstawowej.
Zainteresowanie nowo budowaną fabryką rosło w okolicy niemal z dnia na dzień i zataczało coraz szersze kręgi. Wzbogacił się również język stosowany przez mieszkańców pobliskich miejscowości. Zaczęły funkcjonować takie pojęcia, jak „teren” — co oznaczało miejsce budowy fabryki i osiedla, „ścisły” — to sama fabryka ogrodzona i strzeżona przez straż przemysłową, a „kolonia” — to nowo powstające osiedle mieszkalne.
Józef Dzikowski